środa, 11 grudnia 2013

Uuuuuuuuuuurrrloooooooooooooopppppppppppppppp

Czekałam na niego z niecierpliwością, jednocześnie pełna obaw. Mój poprzedni urlop nie doszedł do skutku ze względu na pojawienie się nieproszonego gościa, więc i na ten czekałam z mieszanymi uczuciami. Ale udało się i póki co, odpukać jest dobrze.... Nie przeszkadza mi nawet deszcz i śnieg za oknem. Wręcz przeciwnie, widok śniegu wprawił mnie dzisiaj w dobry nastrój. Pysia zaraz po obudzeniu głośno zakomunikowała całemu światu, że oto spadł śnieg i można iść do Pani Sąsiadki jeździć na sankach, no bo ona ma duże górki, a my to jednak nie za duże... Cóż trochę była rozczarowana, gdy okazało się, że na razie za mało tego śniegu, ale jej rozpacz nie trwała jednak zbyt długo. Najważniejsze, że w końcu się pojawił. A co do urlopu... w ubiegłym roku o tej porze też mieliśmy zaplanowane wakacje. Spędziliśmy je w pięknym, miejscu pod palmami, ładując akumulatory na zimę. W tym roku, trochę przymusowo w takim okresie i w zupełnie innym stylu, ale na pewno będzie równie fajnie. Trzymam kciuki, żeby nic nie pokrzyżowało nam planów i wyjazd doszedł do skutku. Póki, co odliczam dni i powoli zaczynam pakować walizki. Po powrocie na pewno zdam relację, bo zapowiada się wiele atrakcji i przygód. A tak Pysia przygotowuje się do wyjazdu :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz