Metody niekonwencjonalne...czyli "tonący brzytwy się chwyta"

Akupunktura i zioła...

Dzień przed Wigilią, tuż przed pracą, miałam umówioną wizytę u lekarza. Nie była to zwykła wizyta, tylko wizyta u lekarza specjalizującego się w ziołolecznictwie.... UUU..poważna sprawa. Wracając do lekarza, wizytę umówił mi M, gdyż ktoś mu polecił i stwierdził, że warto spróbować. Kolejkę ów lekarz ma niesamowitą, niemal taką jak u naszych "krajowych" specjalistów. O Panu Doktorze wiedziałam niewiele, tylko tyle, że jest emerytowanym lekarzem medycyny i zajmuje się ziołolecznictwem. Po przekroczeniu gabinetu, moja pierwsza myśl? - Uciekać jak najdalej! Ale jak już tam weszłam, wszystko potoczyło się błyskawicznie i po chwili leżałam na kozetce z powbijanymi igłami i z bańkami na plecach. W ten sposób zaczęła się moja przygoda z akupunkturą.... Nie wiem, czy gdybym miała świadomość, co mnie czeka, to ta wizyta w ogóle doszłaby do skutku. A tak? Pan doktor wziął mnie z zaskoczenia i póki, co jestem pozytywnie zaskoczona. Dowiedziałam się, że według niego nie jestem tak chora, jak twierdzą lekarze i że we współczesnej medycynie, zbyt często nadużywa się poważnych chorób do stawiania diagnozy.
Zaskoczyła mnie ilość pacjentów, przewijająca się przez gabinet i to z jak poważnymi chorobami przychodzą tam ludzie. Skończyło się na tym, że wyszłam z gabinetu uboższa o ponad 400 zł i z torbą pełną ziół.... Nie wiem, czy to świąteczna atmosfera, czy magia tego miejsca sprawiły, że postanowiłam spróbować i dać szansę medycynie niekonwencjonalnej... Umówiłam się też na kolejną wizytę, na którą muszę czekać aż do kwietnia.... Do pracy przyjechałam z igłami w uchu budząc powszechne zainteresowanie. Nie wiem, czy zioła, które stosuję mi pomogą, ale wierzę, że nie zaszkodzą, więc myślę, że warto spróbować. Szkoda tylko, że są tak paskudne w smaku :-P
Poniżej spis zapisanych ziół. Może ktoś ma podobne doświadczenie i jest w stanie powiedzieć coś więcej na ich temat?

1) Sangre de drago- ma silne działanie antywirusowe, antybakteryjne, przeciwpleśniowe, hemostatyczne, antynowotworowe, antyoksydacyjne, przeciwstresowe i tonizujące. Wspomaga regenerację organizmu i wspiera system immunologiczny.

2) Maka- naturalny środek wzmacniający, immunostymulacyjny i witakizujący. Używana przez dłuższy czas pomaga w leczeniu schorzeń polegającuch na osłabieniu jakiegoś organu (wzroku, słuchu itp.) Ulepsza funkcje tarczycy i innych organów.

3) Gotu Kola- uważane jest za najważniejszy lek ziołowy mający odmładzający wpływ na komórki nerwowe, dlatego w Ajurwedzie odgrywa olbrzymią rolę w leczeniu degeneracyjnych chorób mózgu u osób w podeszłym wieku.
Wiele badań wykazało, że Gotu kola polepsza działanie białek i zwiększa ich syntezę szczególnie w komórkach mózgowych. W efekcie tego działnia zwiększa się inteligencja, witalność, pamięć a zwalniają się procesy starzenia. Gotu kola ma także działanie sedatywne (uspokajające).

4) Brahmi- Jest używane od wieków jako środek o szerokim zasięgu działania na układ nerwowy, wzmacnia mózg poprzez syntezę białek, dzięki czemu poprawia się intelekt, ulepsza pamięć oraz proces poznawczy u studentów i osób zaangażowanych w pracę intelektualną. Wspaniale wpływa na jasność umysłu. Jest również używane w przypadku zniedołężenia starczego, zawałów, zaburzeń i braku koncentracji uwagi. Łagodzi bóle stawów, przywraca równowagę skórze oraz korzystnie wpływa na paznokcie. Jest to bardzo dobry środek nasercowy, redukuje utlenianie tłuszczów we krwi, co jest głównym ryzykiem chorób serca. Poza tym brahmi działa również jako silny środek uspokajający oraz środek moczopędny. Pomaga też w leczeniu astmy, chrypki, niepoczytalności, padaczki, zaburzeń uwagi i pamięci (ADD) oraz zaburzeń uwagi i nadaktywności ruchowej dzieci (ADHD). Skutecznie łagodzi stany lękowe i niepokój, u dorosłych i dzieci. Ponadto usuwa napięcie, roztargnienie, przemęczenie, a także stosowane jest w leczeniu załamań nerwowych i depresji.

5)Asvaganda- spowalnia procesy starzenia się, neutralizuje stres, wzmacnia funkcjonowanie wątroby i nerek, poprawia pamięć, znakomite zioła na koncentrację, sen, uspokojenie, reguluje układ hormonalny, poprawia sprawność seksualną i hamuje siwienie włosów. Ponadto zwiększa wydolność fizyczną, koordynację psychomotoryczną i zmniejsza czas reakcji - z tego powodu chętnie stosowana jest przez sportowców.

6) Proszek zasadowy- neutralizuje nadmiar kwasów oraz pomaga utrzymać prawidłową równowagę kwasowo-zasadową organizmu. Poprawia perystaltykę jelit, łagodzi zgagę, wspomaga odchudzanie, oczyszcza organizm, dodaje sił witalnych.

7) Silicea 30 ch- lek homeopatyczny może być stosowany w różnych schorzeniach, dlatego niemożliwe jest określenie wskazań i dawkowania dla konkretnego preparatu.

8) Rokitnik- stymuluje system immunologiczny, pomaga zwalczać infekcje i drobnoustroje, jest silnym antyoksydantem – zwalcza wolne rodniki, poprawia krążenie i pracę serca, zapobiega miażdżycy, obniża poziom cholesterolu we krwi, wspomaga pracę układu trawiennego i przemianę materii oraz leczenie chorób żołądka, dwunastnicy, trzustki, wątroby i jelit, odbudowuje komórki i opóźnia ich starzenie, zapobiega powstawaniu stanów zapalnych, usprawnia pracę mózgu i układu nerwowego,wspomaga gojenie ran, likwiduje blizny i przebarwienia na skórze, zmniejsza ryzyko powstawania nowotworów złośliwych, wspomaga odbudowę organizmu po chemioterapii i ciężkich chorobach, dodaje energii i witalności, poprawia nastrój i działa przeciwdepresyjne, działa regegeracyjnie i przeciwstarzeniowo na skórę, uelastycznia ją i poprawia jej strukturę, zapewnia skórze naturalną ochronę przeciwsłoneczną.


Jeżeli ktoś ma jakieś doświadczenie w kwestii tych ziół, proszę o informację. Póki co ciężko mi potwierdzić ich skuteczność. Zobaczymy co wyjdzie na rezonansie i jak będę się czuła po dłuższym stosowaniu....

*********************************************************************************
Leki z domowej apteki

Nie jestem jeszcze wielką znawczynią swojej choroby, niemniej jednak zauważam już pewne fakty. Jak wiadomo SM jest jedną, wielką niewiadomą, nie tylko dla mnie, ale przede wszystkim dla lekarzy. Nikt do końca nie wie, co wywołuje chorobę, a skoro nie znana jest przyczyna, trudno też ją leczyć. Mogę jedynie opierać się na różnych teoriach i testować je na sobie, mając nadzieję, że będą skuteczne również w moim przypadku.
Czy dieta ma znaczenie? Pytałam o to wszystkich lekarzy, u których się konsultowałam, a możecie mi wierzyć, że kilku ich było. Przynajmniej w jednej kwestii wszyscy byli zgodni, twierdząc, że nie. Przeglądając strony internetowe i fora dotyczące SM, znajduję zupełnie inne informacje. I pojawia się kolejny raz pytanie- co tu robić?
Jako osoba całkowicie mięsożerna, nie wyobrażam sobie odstawienia każdego rodzaju mięsa, za wyjątkiem drobiu i ryb. Uwielbiam domową szynkę, którą wędzi M, schabowego i inne pyszności. Alkoholu nie piję, więc tutaj nie ma problemu, to samo dotyczy papierosów. Póki co, postanowiłam jeść normalnie. Skoro już i tak mam to paskudztwo, to trudno, ale nie będę sobie odmawiać każdej przyjemności.
Następną rzeczą jest temperatura, czyli przegrzewanie organizmu. Tutaj kolejny raz los spłatał mi figla, gdyż jestem absolutnie ciepłolubna. Uwielbiam spędzać wakacje w ciepłych krajach, kąpać się w ciepłym morzu i spacerować po plaży. I nagle ktoś mi mówi, że mam nie przegrzewać organizmu?! Kiepski żart. Ale niestety prawdziwy. Czuję już różnicę. Fatalnie znoszę gorące dni, najlepiej czuję się w cieniu lub w domu. Dobrze, że chociaż gorące kąpiele nadal sprawiają mi taką samą przyjemność, jak do tej pory. Ale żeby nie było tak pięknie to M stoi na straży i też mnie trochę ogranicza. Tutaj jednak być może posłucham zaleceń i najbliższy urlop, spędzę na nartach :-P.
Unikać przeziębień- łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Niestety nadchodzi najgorsza pora roku. W pracy przeciągi, zimno brr na samą myśl, aż się trzęsę. W dodatku Pysia poszła do przedszkola i już po 5 dniach przyniosła do domu jakieś choróbsko, którym oczywiście musiała się podzielić z Mamusią. Fatalne uczucie być chorym. Czułam się jakby mi ktoś wyciągnął baterie. Najgorsze jest to że jestem taka zmęczona, że chciałabym żeby wszyscy w koło zniknęli i dali mi święty spokój. Nic nie jest w stanie mnie zmotywować i pobudzić do działania. Wiem, że powinnam wstać, ale po prostu brak mi sił.
Na szczęście to przeziębienie trwało krótko i nie odbiło się póki co na moim zdrowiu. Ale dało mi nauczkę na przyszłość i już przeszukałam internet w poszukiwaniu domowych sposobów na wzmocnienie organizmu. Trzeba sobie jakoś radzić. Od jutra zaczynam testować wodę z cytryną i miodem. Chociaż nie cierpię miodu, zamierzam się trochę poświęcić. Wyczytałam wiele dobrego na temat tego napoju i zobaczymy jak się spisze w moim przypadku. Dla Pysi również przygotowałam domową miksturę, tym razem z buraka. Oba przepisy podaję poniżej. Znalazłam jeszcze wiele ciekawych przepisów i jeżeli zaatakuje nas kolejne przeziębienie (oby nie!!!) to będziemy po kolei testować.

- Syrop z buraka:

Potrzebujemy:

- 1 spory burak
- 2 łyżeczki cukru


Jest kilka różnych sposobów. Ja wybrałam najprostszy i najszybszy :-)

Burak dokładnie wyjemy, odcinamy górę, tworząc kapelusz, którym później przykryjemy naszego buraka. W środku wydrążamy otwór, taki, który pomieści 2 łyżeczki cukru. Do środka wsypujemy 2 łyżeczki cukru, wkładamy do miseczki i na kilka godzin odstawiamy w ciepły kąt. Ja położyłam na parapecie na słoneczku, można położyć na grzejniku lub włożyć do nagrzanego piekarnika. Cukier się rozpuszcza, a burak puszcza sok. Sok podaję Pysi 3 x dziennie po małej łyżeczce. Burak ciągle jest pełny świeżego syropu. Przechowujemy do czasu aż burak zwiędnie.


Drugim sposobem jest pokrojenie 2 buraków w kostkę i zasypanie 4 łyżkami cukru.  Taką miseczkę odkładamy w ciepłe miejsce. Kiedy miseczka zapełni się syropem, odcedzamy go i wlewamy np. do słoiczka.

 Syrop można podawać kilka razy dziennie po 1 łyżeczce:


- małe dzieci 2 x dziennie
- starsze dzieci oraz dorośli 3 x dziennie, maksymalnie 5 x dziennie

Ważną informacją jest fakt, iż syrop działa wykrztuśnie, więc nie powinno się go podawać 2-3 godziny przed snem. Odpowiedni dla dzieci powyżej 1 roku życia.

Burak wzmacnia odporność, więc syrop można stosować również zapobiegawczo!

***********************************************************************************

Dla siebie przygotowałam z kolei wodę z cytryną i miodem.

Potrzebujemy:

- szklanka przegotowanej, ciepłej wody (nie gorącej)
- sok z połowu cytryny
- łyżeczka naturalnego miodu

Napój najlepiej przygotować sobie wieczorem. Do szklanki wlewamy sok z cytryny i rozpuszczamy w tym łyżeczkę miodu. Szklankę wstawiamy na całą noc do lodówki. Rano wodę wypijamy na czczo, pół godziny przed śniadaniem.Można dodatkowo wzbogacić plasterkiem imbiru.

Oprócz wzmocnienia odporności, oczyszcza nasz organizm z toksyn, działa dobroczynnie na serce, poprawia wygląd cery i włosów, reguluje pracę jelit, zaopatrzy organizm w witaminę C.

Innym sposobem jest przygotowanie mikstury, z tych samych składników, którą możemy przechowywać w słoiku w lodówce.

Potrzebujemy:

- 1 lub 2 cytryny (nie trzeba obierać ze skórki)               
- świeży imbir w kawałku
- miód naturalny w lejącej postaci.

Cytryny dokładnie myjemy i sparzamy wrzątkiem. Kroimy na plasterki, a potem na ćwiartki. Imbir obieramy ze skórki i kroimy w plasterki. Bierzemy słoik i napełniamy naprzemiennie wcześniej przygotowanymi plasterkami imbiru i cytryny. Całość zalewamy miodem, tak by zakryć zawartość. Słoik wkładamy do lodówki na 3-4 dni. Po tym czasie mamy gotową miksturę, którą pijemy najlepiej na czczo- bierzemy jedną, dwie łyżki wraz z plasterkami imbiru i cytryny, zalewamy ciepłą, ale nie gorącą wodą i pijemy.

A tak poza tym, to życzę nam wszystkim, żebyśmy musieli jak najmniej korzystać, również z tych domowych sposobów. Zdrówka, zdrówka i jeszcze raz pieniędzy, jak to się u nas mawia :-)
 
*********************************************************************************

Test obciążeń organizmu...

Jak to mówią? "Tonący brzytwy się chwyta"?! Podobnie jest i ze mną. Zresztą chyba każdy u kogo zdiagnozowano jakąkolwiek, poważną chorobę, szuka metod alternatywnych. Ja wychodzę z założenia, że  jeżeli coś mi nie zaszkodzi, a może pomóc, to dlaczego nie?! Takim oto sposobem trafiłam do pewnego gabinetu, gdzie poddałam się Testowi Obciążeń Organizmu metodą dr Volla. Ponieważ o owym teście dowiedziałam się od osoby chorej na SM, byłam bardzo ciekawa, co wyjdzie u mnie. Założenie było, by osoby prowadzącej, nie wtajemniczać w żadne szczegóły dotyczące mojego zdrowia, udawać okaz zdrowia i czekać, co przyniesie badanie. Przyznam szczerze, że kiedy zobaczyłam jak to badanie jest przeprowadzane, miałam bardzo mieszane uczucia. Wyglądało mi to na jawne "szarlataństwo". Spokojnie czekałam na najważniejsze dla mnie- borelioza-jest czy nie ma? Niestety nie ma. Akurat tego nie ma. Znowu rozczarowanie. Chociaż się nie łudziłam, to gdzieś tam jednak paliła się iskierka nadziei. Zgodnie z przewidywaniami wyniki nie wyszły zbyt dobre. Największy problem mam z jelitem, zarówno cienkim, jak też z grubym, śledzioną i stawami kostnymi. Przyczynę moich problemów stanowi według badającego gluten oraz kazeina. Badanie wykazało zmiany autoimmunologiczne, więc tak do końca nie jest to szarlataństwo. Prowadzący zapisał mi kurację ziołową, której, póki co nie zdecydowałam się wykupić. Jest to dosyć kosztowna terapia. Dodatkowo powinnam zmienić swoją dietę- zrezygnować z glutenu, produktów mlecznych, nabiału, słodyczy w tym również miodu. Po trwającej 6 tygodni kuracji i przy przestrzeganiu bardzo restrykcyjnej diety jest wizyta kontrolna, na której sprawdzane są efekty. Chyba powinnam się żywić tylko powietrzem, bo jak widzę czego mi nie wolno, a co wolno to ten bilans jest bardzo niesprawiedliwy. Póki co, w mojej głowie toczy się wojna argumentów za i przeciw i zobaczymy co wygra. Znalazłam artykuł dotyczący moich nowych wrogów- glutenu i kazeiny. Dla zainteresowanych poniżej załączam link. A na poprawę humoru dodaję Wam zdjęcie z mojego ogrodu, zrobione wczoraj. Czyżby wiosna?

http://www.informed.com.pl/main/GLUTEN-i-KAZEINA-PODSTEPNI-NIEPRZYJACIELE-a-192.html


************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************

1 komentarz:

  1. Moim skromnym zdaniem badanie borelioza to jedno z najważniejszych badań, jakie może przeprowadzić osoba, która akurat wróciła znad morza. Wiele osób bagatelizuje ugryzienia kleszcza, a eksperci wyciągają je nawet pęsetą… Na szczęście medycyna się rozwija i wielu tych ignorantów udaje się uratować.

    OdpowiedzUsuń